Dzisiaj trochę luźniej, w końcu sezon urlopowy 😉
Urlop, przed urlopem mnóstwo stresu, a zwłaszcza tego związanego z domknięciem wszystkich spraw w pracy przed upragnionym i wyczekiwanym odpoczynkiem. Pytanie, czy potrafimy totalnie wyłączyć się w trakcie wakacji od spraw firmowych. Ci którzy potrafią, a zapewniam, że to nieliczne grono, spośród tych których znam, na pewno odpoczywają lepiej i są w stanie szybciej ?naładować baterie? na kolejne miesiące w pracy. Zazwyczaj, pierwsze dni po rozpoczęciu urlopu, to czas kiedy czujemy się jak nastolatkowie, którzy właśnie odebrali dowód osobisty i w końcu mogą zaszaleć. Stan euforii i radości związanej z wolnym czasem, jest stosunkowo krótki. Kończy się wraz z pierwszą myślą, o sprawdzeniu służbowego maila. I chociaż wcale nie chcemy tego robić, myśl jest nachalna i wraca do nas z uporem maniaka, a kiedy w końcu się jej poddamy, zaczyna się urlopowy koszmar, bo w tym wypadku sprawdzenie maila jest jak otwarcie puszki Pandory. Zaczynamy martwić się ile spraw czeka na nas po powrocie, czy ze wszystkim zdążymy, czy po urlopie zostaniemy zasypani stosem informacji i zadań do wykonania. Ostatnie dni urlopu, to czas kryzysu egzystencjalnego, refleksji nad życiem. Wtedy w naszych głowach rodzą się pomysły, na zostanie zawodowym zjadaczem burgerów, albo ambasadorem na Jamajce. Z tych marzeń, w 80% przypadków nic nie wynika, a powrót do pracy jest wstrząsający, gdy odkrywamy setki maili, z których oczywiście większość jest spamem, zadań wcale nie jest tak dużo, bo zostaliśmy godnie zastąpieni przez kolegę z pracy (ewentualnie uroczą stażystkę) i świat naszej małej korporacji jest w stanie funkcjonować bez nas. Zanim powrócimy do normalności czeka nas jeszcze przejście przez ?kryzys użyteczności? i sensu naszego bytu w danym miejscu.
W każdym razie, miłych wakacji 😉